Głównym szkodnikiem na polach są od dawna dziki i jelenie. Każdy kto miał z nimi do czynienia wie ile nerw te zwierzęta przysparzają, dlatego zamierzam się zająć metodami na te zwierzaki.
W gospodarstwie, które posiadam, jak i w gospodarstwach moich kolegów znaczną powierzchnię zajmują ziemniaki i kukurydza, i to one są najbardziej plądrowane przez dziki. Sposobów na odstraszenie stosowaliśmy setkę. Nie wszystkie były skuteczne. Na pomoc koła łowieckiego już nie liczyliśmy bo jego członkowie potrafili jedynie przyjechać w pantofelkach usiąść na skraju lasu, zjeść kiełbaskę, wypić wódeczkę i pojechać spać. W dodatku robili to góra 2 razy w miesiącu. Nikt częściej ich nie widział ( perypetie z kołem opiszę w innym poście). Będę podawał po kolei sposoby naszej walki.
Sposób pierwszy:
Początkowo każdy na własną rękę próbował odstraszyć dziki petardami. W nocy na godzinę dwie szło się i strzelało. Może to i dobry sposób ale po pierwsze bardzo męczący, po drugie trzeba by było strzelać całą noc żeby dziki nie wróciły. Dzik to mądre zwierze. Strzelaliśmy od 24 do 2 , to dzik sobie spokojnie o 4 przyszedł i najadł się do syta.
Sposób drugi:
Następnie w ruch poszedł odstraszacz dźwiękowy. Nie mogę znaleźć nawet zdjęcia takiego żeby zamieścić. W każdym bądź razie imitował on dźwięki policji, piszczenia, karetki i wielu innych. Można go było ustawić przykładowo aby włączał się co 15minut na 30 sekund. Kosztował około 100 zł. Jak dla mnie to miał on same wady:
1) strasznie czuły na wilgoć mimo zabezpieczenia,
2) mały zasięg,
3) prawdopodobnie z powodu wilgoci zacinał się i raz wył aż do wyczerpania baterii a innym razem zupełnie się nie włączał.
Sposób trzeci:
W ruch poszły wszelakie śmierdzidełka jak FFUUK i HUKINOL . Efekt był jedno-dwu dniowy. Wszystko zależało od pogody. Jak popadało to można było od nowa polewać. Sam środek bardzo drogi gdy ma się do zabezpieczenia duży areał. Największym problemem było chyba to, że polewający po nasączeniu tych wszystkich szmatek mimo wielokrotnego mycia śmierdział przez tydzień i nic nie pomagało. O ciuchach już nie wspomnę.
Sposób czwarty:
Włosy. Widziałem jak ludzi je rozsypują, podpalają. kładą w pończochy podpalają i polewają tymi śmierdzącymi płynami. Efekt podobny jak wyżej. Strasznie krótki i pracochłonny.
Sposób piąty:
Pastuch elektryczny. Sam własnoręcznie ogrodziłem 4ha pola kukurydzy i 3 ha ziemniaków. Problem był z wysokością drutu, bo jak za nisko to przejdą jelenie albo dzik przeskoczy, jak za wysoko to dołem przejdzie.
Samo ogrodzenie powinno wyglądać tak jak na zamieszczonych niżej zdjęciach. Wiadomo im więcej drutów czy linek tym lepiej. Dzik dzikowi nie równy.
Można zauważyć, że koszt samego drutu był drogi. Pastuch stosowałem taki jak i podłączałem pod ogrodzenie dla krów. Okazał się zbyt słaby. Zmieniłem na mocniejszy... drut okazał się zbyt słaby. Zawsze znajdował się jeden odważny dzik, który przerwał drut. Wskazywały na to ślady. Dziki chodziły dookoła aż któryś z nich nie rozerwał tego drutu. Zbawienne mogłoby być zastosowanie linki ale ta już jest bardzo droga.
Swoją drogą głośno było o facecie, który takie ogrodzenie podłączył pod 220V. Jego sąsiad przegnał tam krowę, ta porażona padła i zdechła.Facet musiał się tłumaczyć przed policją i teraz siedzi w więzieniu.
Znalazłem w internecie takie oto cudo:
Najgorszy problem to sama głośność armatki. W moim wypadku, początkowo było wielkie poruszenie bo była to pierwsza tego typu rzecz w okolicy, która w nocy było słychać w trzech okolicznych wsiach. Nie przeszkadzało to jednak zbytnio. Przyczyniła się ona do tego, że dziki nie tylko nie atakowały mojej kukurydzy i ziemniaków ale też sąsiadów mimo że pola były oddalone o siebie nawet o 2-3 km. W dodatku największą radość sprawił mi fakt, że panowie z koła myśliwskiego ( ja ich nazywam kłusownikami ) nie mogli polować bo armatka płoszyła im cała zwierzynę.
Kukurydzę ciąłem w tym roku dość szybko, więc i armatka przestała tym samym strzelać. Po dwóch dniach przyjechali do mnie koledzy z sąsiedniej wsi, chcąc pożyczyć armatkę bo nie wiadomo czemu dziki zaczęły niszczyć im kukurydzę.
Podsumowując:
Osobiście polecam armatkę. Dla mnie jest najbardziej skuteczna. Każdy jednak ma już swój sposób na dzika i jeśli jest on dobry to niech się go trzyma. Jeśli jednak nie to warto spróbować czegoś innego. Proszę też o wpisywanie w komentarzach własnych doświadczeń z dzikami oraz metod zapobiegania niszczeniu pól przez te jak i inne zwierzęta.